wtorek, 14 kwietnia 2015

Gdy palec wskazuje niebo, tylko głupiec patrzy na palec.


Pierwszy film, który poznałam najpierw od podszewki a dopiero później go obejrzałam. Rzadko oglądam francuskie filmy, bo najzwyczajniej w świecie za nimi nie przepadam. Wyjątkiem są „Nietykalni” (wciąż mnie to bawi) no i oczywiście „Amelia”. Wcześniej długo zachwycałam się muzyką z tego filmu. Utwór "J'y Suis Jamais Allé" (spoko, też nie potrafię tego wymówić) kiedyś słuchałam godzinami. Zachwycałam się kompozycjami Yanna Tiersena. Głownie przez siostrę, która mnie tym zaraziła. W specjalistycznych książkach, a nawet szkolnych podręcznikach znajdowałam kadry podawane za przykład idealnych. W końcu stwierdziłam, że muszę go zobaczyć. Nie zawiodłam się, gdyż film jest równie ciekawy jak jego aranż i zdjęcia.


Poznaliście kiedyś dziecko z przewrażliwionymi rodzicami, którzy zamykają dziewczynce drzwi na świat, rówieśników i zabawę z obawy o jej zdrowie? Teraz macie okazje. I żeby nie było – nie jest to ponury dramat o problemach, kompleksach czy fobiach. Wręcz przeciwnie. „Amelia” reżyserii Jeana-Pierre Jeunet to film o pozytywnym życiu, odkrywania go przez dziecięcą ciekawość i wyobraźnie. Choć ma coś w sobie z dramatu to łączy komedie, groteskę i romantyzm. Do tego urocza postać głównej bohaterki zagranej przez Audrey Tautou. Ubiera się na czerwono, biega w za dużych butach i do tego śmieszna fryzura z krótką grzywką. Wszystko to sprawia, że wciąż wygląda jak dziecko. Pragnie nieść ludziom dobro, ciepło i ulgę w przygnębieniu, mimo że sama miała trudne dzieciństwo. Jej matka została przygnieciona samobójczynią, skaczącą z Katedry Notre-Dame, a ojciec uważał krasnala ogrodowego za swojego najlepszego i jedynego przyjaciela.

Scenariusz filmu jest przezabawny, złożony z nietypowych zdarzeń. Mówiące zwierzęta, przedmioty… Gdyby opisać ten film jednym słowem byłoby nim „uroczy”. Tutaj miłość rozpoczyna się drogą po strzałkach albo śledzeniem ducha, spotkaniem w zamku strachu w wesołym miasteczku  i... wywiadami w sex-shopie. Ekranizacja pełna jest  życiowych przemyśleć, czasem prześmiewczych i niewiarygodnych, ale to właśnie urok tego filmu.
„Pan by nie mógł być warzywem – nawet karczoch ma serce.”
„Szczęście jest jak Tour de France – długo czekasz, a potem chwila i go nie ma. Kiedy się zjawia, trzeba je łapać.”
„Życie jest próbą spektaklu, który nigdy się nie odbędzie.”
„Moja mała Amelio, twoje kości nie są ze szkła. Możesz zderzać się z życiem.”

Film o prostym życiu pokazany w sposób baśniowy. Perełka współczesnego kina europejskiego. Mnie przekonał, ale i tak wiem, że to właśnie muzyka robi swoje <3. Dla każdego, komu znudziły się proste ciecia i ujęcia.




3 komentarze:

  1. świetny post, czytało się lekko i szybko, a w dodatku zachęciłaś mnie do obejrzenia, co się rzadko zdarza! :) /Natalia

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie, zgadzam się z przedmówczynią, świetny wpis, na pewno obejrzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak to prawda, każdy kadr tętni optymizmem, ciepła tonacja barw, no i oczywiście przecudowna muzyka;)

    OdpowiedzUsuń