piątek, 24 kwietnia 2015

Trudna Erotyka

Jest taki gatunek filmów, który jest odbierany zupełnie inaczej niż odbierany być powinien. Gatunek bardzo trudny, pełen różnych zawikłań i zagadek ludzkiego umysłu, niezrozumiałych scen i dialogów. Jednocześnie przesycony elementami, które stanowią idealne bodźce dla zmysłów człowieka. Cóż to takiego? Filmy erotyczne.
Czy kiedykolwiek i komukolwiek przyszło na myśli, że filmy erotyczne to mocne produkcje psychologiczne? Wątpię. Widz słysząc owe hasło "erotyka" ma przed oczami tylko jeden obraz. Pozwolę sobie go nie opisywać, ponieważ każdy i tak wie co mam na myśli. Pokazuje to jak bardzo jesteśmy przewidywalni i prości, jak bardzo płaski i wręcz nudy jest nasz punkt patrzenia na... relacje między kobietą a mężczyzną.
Nie chcę pod kategorię erotyków podciągać takich filmów jak, przykładowo: Emanuelle (z jej wszystkimi odsłonami) czy Deep Throat. Jeśli chodzi o Ken Park  czy Lie with Me wciąż mam wątpliwości, mimo że w ich opisach widnieje określenie „drama-erotic film”. Na pewno są one mocno kontrowersyjne.
Gdzie więc widnieje granica oddzielająca wysmakowaną erotykę od pornografii? Pomimo to, że linia ta jest dość mocno wyznaczona, wciąż tak wiele osób (w sumie większość tych, którzy kiedykolwiek oglądali jakikolwiek film erotyczny) myli te dwa pojęcia. Filmy erotyczne posiadają przede wszystkim jakąś fabułę- szeroko rozbudowaną, wielowątkową, z silnymi bohaterami. Pornografii brakuje każdej z tych cech oraz wielu innych. Produkcje erotyczne zawierają również wszystko to, co każda inna, pełnometrażowa produkcja, ale przede wszystkim są „o czymś”, przedstawiają historie, często smutne i dramatyczne.
Warto zauważyć, że w opisie  jakiegokolwiek filmu o takiej tematyce występuje najpierw gatunek (może być to nawet horror), a dopiero później określenie „erotyczny”. Cielesność i zmysłowość więc są tylko dodatkiem do opowieści pokazywanej na ekranie. Niesłusznie skupiamy się więc na jednym tylko (często najmniej wartościowym czy interesującym, choć niewątpliwie smacznym) aspekcie takich ekranizacji. Niejednokrotnie film jest bardzo dobry, choć na tyle trudny, a my na tyle prości, że nie potrafimy go zrozumieć czy prawidłowo odebrać. Swoją drogą, oglądając filmy erotyczne, nie spotkałam się jeszcze nigdy z takim, który byłby łatwy w odbiorze i nie zmuszał widza po prostu do... myślenia.



Najcięższą z takich produkcji, jakie widziałam, jest Sponsoring, z udziałem polskich aktorek. Pokazuje „zabawę” paryskich studentek w tytułowy sponsoring oraz jak skrajnie niebezpieczna może okazać się ta gra. W jednych z głównych ról: Juliette Binoche (jako Anna) i Joanna Kulig (jako Alicja). Jeśli mam być szczera, a jestem zawsze, obejrzałam ten film trzy razy i do tej pory nie wiem jak dobrze go scharakteryzować. Jest naprawdę dużym wyzwaniem, ale może właśnie poprzez to , że wymaga nadludzkiego wysiłku umysłowego, czyni go tak pociągającym. Co więcej, nie spotkałam jeszcze osoby, która powiedziałaby, że rozumie w pełni, lub rozumie choć trochę ten film. W kwestii ocen widnieje on dość nisko, ale myślę, że to dlatego, że jest po prostu tak zawikłany.


Tak znane Dziewięć i pół tygodnia jest niesamowicie mocnym filmem. Nie tylko pod względem odważnych scen łóżkowych, ale przede wszystkim przez wzgląd na historię rozgrywaną na ekranie. Główna bohaterka Elizabeth (Kim Basinger) poznaje tajemniczego Johna (Mickey Rourke), który wciąga ją w perwersyjną grę polegającą na prowokowaniu, uległości i przekraczaniu granic. Widzimy ekstremalnie toksyczny związek dwojga ludzi, którzy pomimo niespełnienia, wciąż nie potrafią zrezygnować z tej relacji. Genialnie ukazane są przykre konsekwencje uzależnienia psychicznego od partnera oraz to do jakiego stopnia można zdominować drugą osobę. Mistrzowska gra głównych aktorów oraz dobranie ich pod względem fizycznym i mentalnym (eteryczność i pewność siebie) elektryzują widza od pierwszych chwil. Z całą pewnością mogę stwierdzić, że jest to jeden z najlepszych filmów erotycznych, jakie widziałam do tej pory.


            
Gorzkie gody są wręcz dotkliwie gorzkie. Atmosfera panująca w filmie jest nieprzeciętnie ciężka i zmusza do poważnego zastanowienia się nad sensem… miłości. Historia opowiada o związku dwojga ludzi- Mimi (Emmanuelle Seigner) i Oscara (Peter Coyote). Związek ten jest kwaśnym przepisem na zabójstwo uczucia. Podróż w głąb ludzkiego umysłu, gdzie znajduje się tajemnica na to jak uzależnić od siebie partnerkę, jak wykorzystać siłę jej sympatii i jak zmienić szczęśliwą relację w relację śmiertelnie niebezpieczną. Bardzo dobrze pokazana została siła pożądania, niezaspokojenie ciała i umysłu ludzkiego. Film mogę określić jako… dziwny, lecz autentyczny i porażający. Może dlatego, że sama go do końca nie zrozumiałam, lecz ze względu na panujący w nim klimat (niemal groteskowy) wciąż nie mogę się przemóc, by obejrzeć go ponownie.

           
Big Love rzeczywiście pokazuje wielką, aczkolwiek toksyczną miłość. Jest to polski erotyk, co nie oznacza, że gorszy od tych zagranicznych produkcji. Nastoletnia Emila (Aleksandra Hamkało) poznaje starszego od siebie Maćka (Antoni Pawlicki). Można powiedzieć, że jest to miłość od pierwszego wejrzenia. Uczucie polega na prześciganiu się w ilości złośliwości robionych partnerowi oraz na walce o dominację w związku. Początkowo szczęśliwi, młodzi ludzie stają się dla siebie nawzajem zagrożeniem. Film kończy się zaskakująco, ale oczywiście zakończenia nie zdradzę. Pamiętam, gdy byłam na jego premierze w kinie. Pełna sala roześmianych osób przed i milczący tłum opuszczający budynek po.

            
Inne erotyki warte obejrzenia to wspomniane już wcześniej Ken Park i Lie to Me. Ponadto, Ostatnie tango w Paryżu, Nigdy nie rozmawiaj z nieznajomym, Pamiętnik Nimfomanki (fenomen!), Qqq (genialny!), Oczy szeroko zamknięteDzika Orchidea oraz Nimfomanka: Część II.

            
Przepraszam, jeśli kogoś zawiodłam. Opisałam erotykę przez pryzmat jej psychologii. Jak można w takim temacie nie wspomnieć nic o seksie? Cóż za ironia. Czasem warto spojrzeć na „coś więcej”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz