środa, 27 maja 2015

Przekraczając granice - odkrywając zmysły

Już dawno nie czekałam na żadną książkę z taką niecierpliwością. Kiedy weszła na rynek, biegałam po wszystkich księgarniach w Opolu, żeby jak najszybciej ją kupić. W trzeciej się udało. Ahhh... byłam najszczęśliwszym człowiek na ziemi, wreszcie miałam swojego prywatnego Kossakowskiego. Do tego po wyjściu z księgarni, w słuchawkach usłyszałam "It's a beautiful world, it's beautiful life". Przypadek? Nie sądzę.



Ale dobra, już na poważnie. Przemek Kossakowski jest "dziennikarzem" stacji TTV, człowiekiem do zadań specjalnych. Pewnie znacie go z programu "Kossakowski. Szósty zmysł". Jeśli nie to koniecznie nadróbcie zaległości, naprawdę warto.

"Na granicy zmysłów" - bo o tym mowa - jest świetnie napisanym reportażem. Śmiało mogę pokusić się na określenie Kossakowskiego mistrzem szczegółu i opisu. Jak on potrafi doskonale i skrupulatnie opisać najdrobniejsze rzeczy, coś niesamowitego. Z pewnością tak dobrze mu to wychodzi, bo jest artystą - maluje.

Czytając książkę poznajemy początki jego przygody z mediami i co najważniejsze z uzdrowicielami. Autor zabiera nas ze sobą w podróż na Ukrainę, Bałkany i w głąb Rosji. Odkrywamy to czego nie pokazała w programie kamera. Kossakowski dokładnie opisuje co czuł, kiedy obkładali go wnętrznościami z barana czy kiedy był zasypywany w własnoręcznie wykopanym grobie. Ile trzeba mieć w sobie odwagi, żeby zdecydować na takie rzeczy? Ile trzeba mieć siły w sobie, żeby to przetrwać? Jak silną trzeba mieć psychikę, żeby nie zwariować?

Jak powiedział Tomek Michniewicz, podróżnik i dziennikarz: Przemek Kossakowski  robi to, na co ja często nie mam odwagi: wnika w światy groźne, mroczne, kuriozalne, zabawne i nie jest tylko ich obserwatorem - dotyka ich zawsze, nawet jeśli czasem się poparzy.

Książka dla wszystkich, nie tylko zwolenników medycyny niekonwencjonalnej. Wzbogacona wkładkami ze zdjęciami, jeszcze bardziej wpływa na naszą wyobraźnię.  Dzięki niej spojrzycie na świat zupełnie z innej strony, a czytając ją do poduszki, nieraz nie zaśniecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz