„Zamknij się!”, odpowiadają wszyscy Adamowie i Ewy. A skoro robi się ciemno, to dobra pora na zgarnięcie miski chipsów i obejrzenie „RRRrrrr!!!”.
W małym światku (który gdzieś się kończy), osadzonym w czasach prehistorycznych, żyją dwa plemiona. Jedno ma coś, czego pragnie drugie. Próbują zastawiać na siebie pułapki i szpiegować, a wychodzi im to mniej więcej tak, jak tworzenie profesjonalnych narzędzi. Wartka akcja okraszona dynamiczną muzyką, karykaturalnymi charakterami i rodzącym się w tle romansem (tylko niech to nikogo nie zniechęci! To najlepszy romans filmowy, jaki widziałam) nie pozwala odejść od ekranu, a wszystko kończy się zjawiskowym happy endem.
Film ów miał swoją premierę w 2004 roku i zna go zdecydowana większość osób, które o to zapytam. W poszukiwaniu natchnienia zajrzałam na Filmweb, gdzie widnieje jedna recenzja od redakcji – zdecydowanie o pejoratywnym wydźwięku, czego się nie spodziewałam, widząc tytuł „Prehistoryczny absurd” – bo owszem, film jest pełen absurdalnego humoru, w którym jednak inteligentniejszy widz odnajdzie mnóstwo odniesień do, kolokwialnie mówiąc, pokręconej współczesności. Autorka recenzji bez żenady równa dzieło z błotem, jednak w całej tej paplaninie nie da się znaleźć merytorycznych argumentów. Po prostu: „nie, nie podoba mi się, słabe żarty”. A przecież poczucie humoru to rzecz absolutnie subiektywna! Recenzentka, żeby nie było, że gada od rzeczy, pisze tak: „nie jest dobrym filmem choćby z jednego podstawowego powodu - nie wiadomo dla kogo został zrobiony”. Pominę tutaj stylistyczną i interpunkcyjną papkę, bo moja grammar-nazistowska dusza nic konstruktywnego nie wniesie. I twierdzi (recenzentka, nie moja dusza), że dzieci nie zrozumieją, a nastolatki oglądają tylko filmy z szybkimi samochodami i fajnymi laskami.
A ja powiem inaczej. To jest film dla każdego – dla dzieciaka, którego rozśmieszą zwierzątkozaury, dla dorosłego, którego ujmą przerysowane aluzje do groteskowości dzisiejszego świata, dla kogoś, kto po prostu potrzebuje „głupiej” i niewymagającej rozrywki na sobotni wieczór. Bo nie trzeba doszukiwać się w tym filmie wspomnianych już przeze mnie sugestii. Można się po prostu pośmiać.
idealnie, żeby się odmóżdżyć :D hahaha
OdpowiedzUsuń