czwartek, 30 kwietnia 2015

Sex, Drugs & ....


Na świecie nie ma bardziej zajebistego serialu od Breaking Bad. Przynajmniej moim zdaniem. Oczywiście nie trafił on od razu na listę moich 10 najlepszych pożeraczy czasu po pierwszych 45 minutach. Trafił tam znacznie, znacznie szybciej, bo już po jakiś 10 minutach wiedziałam, że chce go oglądać dalej. W sumie to wiedziałam, że serial będzie THE BEST już po samej zapowiedzi.


Czym może zachwycić BB?  Ano tym, że....no kurcze, kto z nas nie zastanawia się po obejrzeniu kilku odcinków: czy nasz nauczyciel chemii nie jest super dilerem i nie nazywa się "Heisenberg"? I chociaż jestem antynarkotykowa, nie toleruję jakichkolwiek używek dozwolonych czy nie, to muszę przyznać, że oglądając Aarona Paula w roli Jessiego i Bryana Carnstona wcielającego się, w najbardziej mrocznego z belfrów, Watera Whaita sama miałam ochotę nauczyć się "gotować blue sky".

Historia serialu wydaje się być błaha. Od nauczyciel chemii, można by rzec nerd, dostaje diagnozę- nieoperacyjny rak płuc. Chcąc zapewnić byt rodzinnie, decyduje się na życie poza prawem. To jeszcze nie jest moment, w którym większość z nas zrobi WOW. W końcu co chwilę mamy równie intrygujące historię. To była ironia. Fascynujące w tej serii jest obserwowanie zmiany w zachowaniu Walta, Jessiego i chyba najbardziej sukowatej z sukowatych żon- Skyler (której od drugiego odcinka życzyłam bolesnej śmierci..... Tracę swoją boską moc, bo miała się dobrze, aż do końca. Cóż trzeba zrozumieć langusty, też chcą żyć ) . Nie tylko wątek psychologiczny jest taki frapujący i wciągający i uzależniający i....to nie prawda, że siedziałam przed ekranem 24 h na dobę. Spędziłam przed monitorem tylko 20 h dziennie....wpatrzona jak w obraz święty w kolejne odcinki. I NIE MAM Z TYM PROBLEMU....Gdzie jest kolejny odcinek?


I wracamy po przerwie... Breaking Bad jest serialem, który można oglądać ciągle i ciągle, i ciągle, i gwarantuję, że się nie znudzi. Nie ogląda się go bowiem dla samej fabuły, otoczki gangsterskiej i podpatrzenia jak robią metę, ale można go też oglądać tak jak ja dla niezwykłego montażu. Widać to szczególnie w późniejszych sezonach, gdzie kamera po prostu wprowadza nas w realizm swojego świata. Oczywiście nie samą kamerą Rzym zbudowali, ale jest to duży plus tego najlepszego serialu w dziejach.


Podsumowując retrospektywicznie dochodzę do konkluzji, że jeśli szukasz uzależniającego serialu to właśnie go znalazłeś! Naprawdę, nie masz po co szukać dalej :)  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz