poniedziałek, 15 czerwca 2015

Jeden za wszystkich …

i to co piękniejsze – wszyscy za jednego.

     Do tej pory przeczytałam dwie książki, które wciągnęły mnie na całego, od których totalnie nie umiałam się oderwać (chyba jestem za bardzo wymagającym czytelnikiem). Jedną z nich byli (przyznam się bez bicia) Trzej muszkieterowie. I wbrew pozorom nie jest to książka tylko dla dzieci, ale dla każdego, bez względu na wiek, czy preferencje gatunkowe. Jednak nie o książce będzie cały mój wywód, a o serialu jakże o zaskakującym tytule Muszkieterowie.

     Natknęłam się na niego całkiem przypadkiem przeglądając pewien serwis filmowy. Oczywiście pierwotnie nie był on w moim guście, ale z góry wiedziałam, że nie ma prawa nie być w moim guście – w końcu jest na podstawie mojej ukochanej książki, więc wszystko co się z nią wiąże, nawet jakby było czymś na bardzo niskim poziomie <delikatnie ujmując> musiało mi się spodobać. Dzięki Bogu znam sama siebie na tyle, że się nie omyliłam.

   Zanim przystąpiłam do pisania tego tekstu zastanawiałam się czy obowiązkowo należałoby przeczytać książkę przed obejrzeniem serialu ….. <wciąż się zastanawiam> …... i dochodzę do wnioski, że nie, choć (!) byłoby to bardzo pomocne. Jeśli natomiast jesteście fanami czegokolwiek związanego z przygodą, intrygami, tajemnicami, spiskami, grzechami miłości i oczywiście z akcją, która dzieje się w którymś tam wieku we Francji, a wszyscy szprechają z angielskim akcentem, to czytajcie dalej.

    Otóż mamy dwa sezony serialu. Drugi lepszy od pierwszego i mam nadzieję, że trzeci i tak zmiażdży obydwa poprzednie. Mamy trzech starych znajomych: Atosa, Portosa i Aramisa – królewskich muszkieterów. Dołącza do nich D'Artagnan i od tej pory stają się nierozłączni. Każdy z nich jest inny, co kolejny to przystojniejszy ^_^.
Osobiście nazywam ich Sherlockami XVII wieku, bo w prawie każdym odcinku czeka ich jakaś zagadka do rozwiązania. A że są to ludzie honoru i prawdy, to wszystkie kłamstwa muszą ujrzeć światło dzienne. Począwszy od zwykłych mieszkańców Paryża, po dwór królewski, jak i sprawy z przeszłości samych bohaterów. A wszystko przemieszane z intrygami, szantażami, sekretami, dla których warto zabić każdego i wszędzie, aby tylko je zachować, z dawną, obecną i przyszłą miłością, która wprowadza więcej zamętu niż przyjemności. A wszystko to w imię Króla i Francji, o którego i o którą dbają chyba tylko ci czterej muszkieterowie. Dzięki temu, że każda postać skrywa swoje tajemnice, ma kilka grzeszków na sumieniu i za żadne skarby nie chce, aby ujrzały one światło dzienne, akcja kręci się dosyć szybko. Zachowany jest klimat brudnych, biednych dzielnic Paryża jak i wypchanym bogactwem komnat pałacu królewskiego.

Kilka słów o samych bohaterach – o aktorach wręcz idealnie dobranych
     Atos (Tom Burke) zawsze był moim ulubionym, zarówno w książce, jak i w każdym filmie. To ten z rodzaju doświadczonych i rozważnych, nigdy nie kieruje się emocjami, zawsze wie najlepiej, skromny i zamknięty w sobie. Taki był wszędzie i zawsze – coś w stylu najstarszego, najbardziej odpowiedzialnego z braci. Aramis (Santiago Cabrera) to typowy łamacz kobiecych serc, jego poczuciu humoru i uwodzącemu spojrzeniu <dziewczyny – watch out!> nie oprze się żadna niewiasta. Portos (Howard Charles) to z kolei ten najsilniejszy, ale w żadnym wypadku nie głupi, wręcz przeciwnie. Zresztą, w serialu wszyscy grzeszą inteligencją. D'Artagnan (Luke Pasqualino) no cóż... szczerze? Jakoś nie leżał mi od samego początku. Młody, narwany, w gorącej wodzie kąpany, zburzył całkowicie moje wyobrażenie o tej postaci.
Do tego czarne charaktery. Kardynał Richelieu coś Wam mówi? O Milady nie wspominając, a Rochefort to już w ogóle. Ale uwierzcie na słowo: wszystko co potrzebne jest czarnemu charakterowi jest, więc wszelkie potrzeby zostają całkowicie zaspokojone. Do tego męskiego i brutalnego świata dochodzą oczywiście kobiety, czyli nie obejdzie się bez wątków miłosnych.
Zgadniecie, który to który?
        Żadnemu z nich nie można zarzucić braku odwagi. Nie ma takiej rzeczy, której nie można byłoby zrobić, nie ma misji nie możliwej, nie ma nic ważniejszego do ratowania przyjaciół z opresji ratowania ich tyłków oraz chronienia króla <mega wkurw*****ego>. Nie ma niczego ważniejszego nic wzajemna pomoc, wsparcie i troska. Ta relacja, między tymi ludźmi, pokazuje czym naprawdę jest przyjaźń, ile trzeba poświęcić, aby przetrwała, jak prawda może być wybawiająca i wzmacniająca. A wszystko w klimacie przygody, humoru podane w bardzo lekki i przystępny sposób. 

     Choć serial czerpie z książek bardziej lub mniej, to żadna dotychczasowa adaptacja się do niego nie umywa.

źródło:naekranie.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz