Wampiry zna każdy. Jeżeli nie klasycznego hrabiego Drakulę, to wytwornego Lestata lub nowoczesnego Edwarda Cullena. A co jeżeli wampirem byłaby młoda kobieta? Do tego kobieta w... czadorze*? Taką bohaterkę poznajemy w filmie "O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu". Jest to jeden z moich trzech ulubionych filmów o wampirach.
*Czador to jeden z rodzajów okryć zewnętrznych muzułmańskich kobiet. Jest tradycyjnym strojem w Iranie.
Scenariusz i reżyseria są dziełem irańsko-amerykańskiej twórczyni Any Lily Amirpou. Jest ona nawet nazywana "Tarantino w spódnicy". Akcja filmu rozgrywa się w małym, przemysłowym miasteczku w Iranie. Nie spodziewajcie się fabuły z wyraźnym rozpoczęciem i zakończeniem, porywającej akcji i grozy. Myślę, że część osób może nawet uznać ten film za nudny. Jednak dzięki niepowtarzalnej atmosferze jest on wart uwagi. Tymczasem nasza bohaterka prowadzi całkiem zwyczajne, jak na wampira, życie. Słucha muzyki i tańczy w swoim pokoju albo włóczy się nocą po ulicach. Jeździ też na deskorolce. Jej obecność znacząco wpływa na losy innych mieszkańców, ponieważ w międzyczasie zajmuje się pouczaniem małych, niegrzecznych chłopców i piciem krwi tych większych i jeszcze bardziej niegrzecznych. Dziewczyna wybiera się także na dyskotekę, gdzie poznaje pewnego chłopaka. I tak, tu pojawia się wątek miłosny. Ale czy muzułmańska wampirzyca i syn narkomana mają jakąkolwiek szansę na udany związek?

"O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu" to oryginalny obraz nie pozbawiony oczywiście kontekstu polityczno-społeczno-kulturowego. Wizualnie utrzymany jest w czerni i bieli, a całości dopełnia świetna muzyka, dlatego soundtrack polecam równie mocno jak sam film. Pozwólcie wciągnąć się w ten świat, a może zaintryguje was tak samo jak mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz